Trzeci Wymiar Lyrics
"Murmurando"

/ 5
0 reviewers
Do you like this song?
(click stars to rate)
save!
my lyricsbox
[Zwrotka 1: Nullizmatyk]
W każdym z nas toczy się walka, trudno, życie stawką!
Nie zmienisz nic chowając brud pod wycieraczką
Jak chcecie idźcie na dno, czasem już nic nie warto
Niedawno byłem tam, mruczę smutne murmurando
Wierzę, że wrócę, ludzie, już nie na randkę z literatką
Wrócę z kartką, sprawdź zawartość!
Ilu z nas owija serce izolacją, by było łatwo? Nie jest łatwo!
Wyciągam wątki życia wykałaczką, chcę w końcu zamknąć cudzysłów
Myśli natłok nie daje zasnąć, dość już złych dróg
W tunelu światło zgasło - prowadzi jasność umysłu!
Byłem jak Ikar, który się naćpał i najebał
Gdy skończył się ten bal dotknąłem Piekła, zamiast Nieba
Każdy tak miewa, Adam i Ewa "whatever"
By się nie rozjebać, latać trzeba jak Dedal

[Refren]
Żyj aż do bólu! Choć wokół lód... Żyj aż do bólu!
Gdy runie buduj... Od nowa muruj... Żyj aż do bólu!
Wygrasz to, próbuj! Żyj aż do bólu!
Ludzie z marmuru, spotkamy się w dolinie królów!

[Zwrotka 2: Szad]
Wita Cię jak nóż przy szyi, kurz wałbrzyskiej Sycylii...
Tu nie zagląda BBC... Za to niebieskie pingwiny...
Tak żyją niziny, powietrzem słodkim od promieni słońca...
Panie daj im siły, by przeszli most, po cierni kolcach...
Roześmiane dzieci, skaczą po rozbitym szkle... Oto rejony wyklęte...
Spójrz, kominy w tle...
Ich szwindle i czyny złe... Jesteś stąd... Przywykłeś...
Rozmiękły od śliny chleb... Nie każdy tu przywykł jeść...
Skryty gniew, rozlewa się ulicami tu, po zmierzchu
Jak z żyły krew... Biedę, jak spaliny czuć w powietrzu...
Szybki wdech i wolny wydech schowane w płuca kompleksu...
Znika w gruzach po przejściu, sny dźwiga tu rano w deszczu...
Nienawiść udaje miłość... Miłość oddaje nienawiść...
I choć rozstaje, trzeba iść, nicość zostaje przetrawić...
Się cieszyć... Się bawić... Przepieprzyć... Przetańczyć...
Chcesz przebić się tam, gdy śmierć spieszy Cię zabić...

[Refren]

[Zwrotka 3: Pork]
Jest 4 marca, wiosna. Prawie 100 milionów mil od słońca
Z gleby czuć rozkład, w powietrzu rozpacz
Bóg znalazł kozła, Człowiek osła Świat utknął w korkach znów!
To łódź bez wiosła, tu nie mógł powstać wzór
Z syna na ojca ta sama troska: "nie daj się okraść"
"Nie waż się poddać". Jak padłeś - powstań
To rozkaz! I tak bez końca i to jest constans tu
Prawie 100 milionów mil od słońca... Ziemia!
Stoję szczęśliwy wierząc, że to właśnie Ją Pan miał w planie
Choć zjadła pamięć, z niej widać światła planet
Tak samo widzi ją barman, krawiec, jak Salma Hayek
Choćby stanęła na palcach, gdzieś na szczycie K2
Ze szczytu wieży Eiffla małe wydaje się ludzkie empire
Choć ze szczytu widać dalej każdy gradient
I każdy fragment, niedoskonałości piętno
Ktoś stworzył Nas na swoje podobieństwo
Piękno nie zabiega o uwagę, tak jak King Kong o wzrost
Trzeba dać im to pod nos, liczy się mikrokosmos
Liczy się wszystko, co prąd znosi na inną prostą
Bo myśli się prosto, tylko przelicza się nośność
Tacy są ludzie, zależni od równoleżników
Od statusu poprzedników i przepychu ich kapituł
Jesteśmy jak te psy tu, co machają wciąż ogonem
Z programem #R2-D2 chwaląc się swym rodowodem

[Refren]
This song is from the album "Odmienny Stan Świadomości".